Zimą, kiedy w sklepach i na straganach królują cytrusy i późne odmiany jabłek, warto urozmaicić sobie dietę sięgając po suszone owoce. Mogą one być pyszną i zdrową przekąską do podjadania przed telewizorem, dodatkiem do ciast, deserów, pieczonych mięs, słodkich sałatek i płatków śniadaniowych. W procesie suszenia tracą wprawdzie dużą część witamin, ale pozostaje w nich mnóstwo minerałów: potasu, żelaza, magnezu i wapnia. Można podawać je zarówno małym dzieciom (od drugiego roku życia), jak i osobom starszym – wyjątkiem są tu tylko suszone gruszki, których nie powinny jeść chorzy na wrzody żołądka.
Najpopularniejsze suszone owoce to oczywiście winogrona czyli po prostu rodzynki. Są tanie i powszechnie dostępne, dlatego goszczą w naszych kuchniach już od wielu lat. Dodawane są zazwyczaj do ciast (serników, keksów, makowców), deserów, farszów (zwłaszcza do drobiu) i sałatek, a amatorzy domowych trunków używają ich do produkcji wyśmienitych win deserowych.
Każdy, kto boryka się z nadwagą i problemami trawiennymi, powinien codziennie zjeść kilka suszonych śliwek (ale nie więcej niż 4-5 sztuk: są bardzo kaloryczne!). Owoce te zawierają duże ilości błonnika, są więc naturalnym środkiem przeczyszczającym. Zawarte w nich pektyny pęcznieją w żołądku dając uczucie sytości i zapobiegając atakom „wilczego głodu”. Suszone śliwki polecane są także osobom mającym zbyt wysokie ciśnienie i zażywającym leki odwadniające.
Suszone morele to owoce polecane szczególni paniom: zawierają duże ilości beta - karotenu (odpowiedzialnego za piękną skórę) i boru (utrzymującego odpowiedni poziom estrogenów, co jest szczególnie ważne dla kobiet w okresie menopauzy). Beta – karoten ma również dobroczynny wpływa na wzrok, potencję, układ odpornościowy i naczynia wieńcowe. Suszone morele zwierają także spore ilości potasu, żelaza i wapnia, pomagają więc w leczeniu nadciśnienia, anemii, obniżają poziom cholesterolu i zmniejszają ryzyko występowania chorób nowotworowych. Podobne działanie jak morele mają także suszone brzoskwinie.