Francuzi niecierpliwie zerkają w kalendarz. Zresztą nie tylko oni. Bo od ćwierćwiecza święto młodego wina celebruje się właściwie na każdym kontynencie. Najwięcej fanów ma ponoć w Japonii, ale wyjątkową urodę tego trunku doceniają koneserzy w przeszło 170 krajach, także w Polsce. W trzeci czwartek listopada napełniamy kieliszki fioletowoczerwonym trunkiem i oddajemy zabawie. Co prawda nad Wisłą nie świętuje się tak widowiskowo jak nad Sekwaną - na polskim bruku nie płoną o północy stosy suchych winorośli, ulicami nie kroczą rozśpiewane parady z pochodniami, a nieba nie rozświetlają setki fajerwerków, jednak z roku na rok coraz więcej rodaków wznosi toast sześciotygodniowym, czerwonym burgundzkim winem.
Winnice, w których dojrzewa sekret smaku Beaujolais Nouveau - owoce z czarną skórą i jasnym miąższem (szczep Gamay), leżą w okolicy francuskiego miasta Beaujolais (południowo-wschodnia Burgundia). Zajmują dość duży obszar: o szerokości około 10 km i długości 150 km, dlatego charakter trunków produkowanych z Gamay nigdy nie jest ten sam - zależy od mikroklimatu konkretnego miejsca. Niemniej wino zawsze zachowuje lekkość i świeży charakter. Zazwyczaj także uwodzi nosy delikatną, owocową nutą (truskawek, malin a nawet bananów), czaruje bukietem pachnącym trawą i polnymi kwiatami. Z Beaujolais jest tak jak z każdym innym winem - jego magia zależy od rocznika.
Ale nie tylko rodzaj winogron, z których wytwarza się Beaujolais, decyduje o „odmienności" tego trunku. Ważny jest sam sposób produkcji. Po pierwsze, winogrona zbiera się ręcznie, po drugie - fermentują w całości, niezgniecione, zamknięte w kadziach ze stali szlachetnej. Dodatkowo dostarcza się im dwutlenku węgla. Kiedy tlen z kadzi skończy się, czerpią go z fermentacji wewnątrzkomórkowej. Rezultat? Komórki owoców obumierają, a mikroelementy ze skórek przedostają się do moszczu. Dzięki tej „sztuczce" wino zyskuje niepowtarzalny aromat.
Beaujolais Nouveau kochają kucharze i restauratorzy. Bo smak - jak mówią niektórzy - „wina w okresie buntu", o dziwo doskonale komponuje się z wieloma daniami, pozwalającymi rozbłysnąć talentom kulinarnym szefów kuchni. I chociaż Francuzi upierają się, że Beaujolais najlepiej smakuje z bagietką i twardymi serami, to rokrocznie w dniu debiutu winnego młodzika serwują go z wymyślnymi daniami z dziczyzny i innych czerwonych mięs. Na stoły wjeżdżają rozmaite pasztety, pieczenie, suszone szynki i setki gatunków wędlin, obowiązkowo w towarzystwie oliwek.
Aby jednak uczta zakończyła się owacjami na stojąco, wino musi być lekko schłodzone - do temperatury 14-16 stopni Celsjusza (nieco niższej niż w przypadku klasycznego czerwonego trunku). I jeszcze jedno: Beaujolais Nouveau można pić od razu, po przelaniu do kieliszków, nie musi bowiem „się otwierać", by nabrać aromatu. Pod wieloma względami to propozycja dla niecierpliwych...
W naczwartkowy poranek pojawią się plakaty z napisem "le Beaujolais Nouveau est arrivé!", a tegoroczne Beaujolais Nouveau - na sklepowych półkach i w ofercie lokali gastronomicznych. Uwaga - w przypadku tego trunku „małoletniość" nie oznacza mniejszej mocy. Beaujolais Nouveau uderza do głowy tak samo, jak jego wiekowi „koledzy po korku". A zatem, miłego rozszyfrowywania tajemnicy smaku tegorocznego listopadowego winnego króla!